Rozpoczęliśmy Wielki Tydzień Niedzielą Palmową, której właściwa nazwa to Niedziela męki Pańskiej.
Ta niedziela choć radosna, bo Zbawiciel przybywa do Jerozolimy i witany jest jak król, to jednak wkrótce odda życie w krwawej męce, zdradzony i opuszczony przez przyjaciół...
Mając w sercu obraz ostatniej wieczerzy, zdrady ucznia, sądu, biczowania, drogi krzyżowej, a w konsekwencji śmierci Boga-Człowieka, trudno wykrzesać z siebie radość. Jednak wiara chrześcijanina, to również nadzieja wypełniona miłością. Choć w Wielki Piątek Jezus umiera, to historia zbawienia nie kończy się wraz ze złożeniem w grobie. Po ciszy w Wielką Sobotę, usłyszymy Alleluja w Niedzielę Zmartwychwstania.
Zdawać by się mogło, że to są wydarzenia sprzed 2000 lat, ale nie zapominajmy, że Bóg JEST, a nie był. Tamte wydarzenia dzieją się podczas każdej Eucharystii. Niestety często wierzący ludzie o tym zapominają. Bóg jest tak blisko, że przestajemy zwracać na Niego uwagę. Toczymy spory o to jak przystępować do Komunii, ale czy z podobnym zaangażowaniem podchodzimy do istoty Komunii świętej? Nieustanne nawracanie serca jest tym, do czego Chrystus nas zaprasza.
W wirze codziennych obowiązków łatwo jest wciągnąć się w to, co ziemskie. Zaczynamy troszczyć się i niepokoić o wiele, a trzeba niewiele lub tylko jednego jak Poucza Martę Jezus. Jak zatem codzienność wpleść modlitwę? Najprostszym sposobem jest zacząć od małych rzeczy. W tradycji Kościoła odnajdziemy wiele modlitw, które pomogą nam w codziennym Uwielbianiu Boga. Dla wytrwałych Liturgia Godzin, dla innych różaniec, codzienna Eucharystia itd.
Wiem, że jesteśmy w różnych miejscach naszego życia, czasem niemożliwym jest odmówienie nawet dziesiątki różańca. Ojcowie Kościoła pouczają, że spojrzenie na Krzyż jest modlitwą. Zatem spoglądajmy na Tego, który choć zabity za nasze grzechy, to pozwolił na to z miłości. Uczmy się miłości wypływającej z krzyża. Być może jeszcze tego nie rozumiesz, ale częste spoglądanie nań zmienia życie.
Zacznij już dziś, od małej rzeczy, pozornie za małej, by coś zmienić, ale to kropla drąży skałę, to ziarnko gorczycy rośnie i rozkrzewia się. Nie dajmy sobie wmówić, że modlimy się za mało albo za słabo. Jeśli wystarczy jedno spojrzenie na krzyż z miłością, by wydać owoc, róbmy to, jak najczęściej.